HISTORIA

Dwa transportowce c-47 cięły niebo swoimi skrzydłami. Ciemna noc otulała ich smukłe i eleganckie sylwetki. Pilot prowadzącej Dakoty z miną zblazowanego zawodowca Królewskich Sił Powietrznych obniżył nieco lot i popatrzył pytająco na swojego nawigatora. Ten wiedząc o co pyta odpowiedział:

- Dobra To już tu. Za parę minut będziemy nad celem. Daj znać Richardowi żeby zaczął szykować chłopaków.

Pilot wiedział ze ten facet nigdy się nie myli. Potrafił doprowadzić ich ciężką obładowaną maszynę do celu nawet w najgorszej mgle co do sekundy. Tak bywało zarówno w Birmie jak i w Szkocji. Teraz ich ładunek nie wyróżniał się niczym nadzwyczajnym... no może po za tym że mówił po francusku. Alan latając jeszcze w Korpusie Ekspedycyjnym nad Dunkierką wyrobił sobie własne zdanie o Francuzach i nie było ono najlepsze. Gdy wrócił do Anglii dowiedział się jednak że część Francuzów opuściła swój kraj nie godząc się z przegraną własnej ojczyzny i przystąpiła do formowania oddziałów pod dowództwem alianckim.
Chłopaków których teraz przewoził swoim "autobusem", jak mawiali jego koledzy z Fighter Command, lubił a nawet szanował. Pracował już z nimi od roku wożąc ich twarde zadki na kolejne zrzuty ćwiczebne. Trzeba przyznać że w ogóle nie przypominali mu tych z czasów Dunkierki. Byli twardzi i działali pod dowództwem swego porucznika jak dobrze naoliwiony Browning kaliber 9.

- C Charli do reszty przygotować się minuta do celu - wyrwał go z myśli nawigator mówiąc przez interkom.

W ładowni Transportowca nagle zrobiło się czerwono jak w przedsionku piekła. Spadochroniarze zaczęli poprawiać oporządzenie i przypięli swoje karabińczyki do stalowej liny przymocowanej nad ich głowami. Czerwień ładowni zmieniła kolor na zielony i wtedy sierżant Leon krzyknął stojąc przy drzwiach desantowych:

- Panowie jak się dobrze sprawicie na dzisiejszym zadaniu załatwię wam w piątek wyjście na morele.

"Morelami" określali mały włoski burdelik niedaleko Londynu gdzie właścicielka przybytku i jednocześnie burdelmama nazywała się Siniora Morelli
Komandosi z uśmiechami na twarzach po kolei wyskakiwali w ciemna otchłań. Towarzysząca im druga maszyna też pozbywała się swego ładunku.

- C Charlie do D Dog odbiór.....
- Tu D Dog co jest ?
- D Dog jak wyrzucisz wszystkich daj znać...
- ok C Charlie

Po paru sekundach w ładowni został tylko sierżant i Cargo Master
Alan odwrócił się do niego w swym fotelu i uśmiechnął się pokazując gest good luck
Leon uśmiechnął się i krzyknął

- Do zobaczeniu u "Flinta" na piwie!

i skoczył za resztą
Alan pomyślał: obyśmy się tam spotkali po wojnie... przyjacielu....


Wielu z nas uważa że historia komandosów Republiki Francuskiej rozpoczyna się w czasach powojennych. Zalążkiem Sił specjalnych Francji uważa się 2 Regiment Spadochroniarzy Legii Cudzoziemskiej. Jest to jednak tylko część prawdy. Już w trakcie 2 wojny światowej w 1940 roku zgodnie z rozkazem gen. De Geulla rozpoczęto formowanie oddziałów specjalnych Francji których kołyską była brytyjska jednostka specjalna SAS. Francuscy komandosi byli zrzucani na terytorium wroga w trakcie operacji D-DAY. Po wojnie z oddziałów francuskiego SAS-u rozpoczęto tworzenie pułków spadochronowych oraz specjalnych które wzięły udział w wojnie w Indochinach oraz tragicznej dla francuzów obronie fortu Dhien Bien Phu gdzie pododdziały spadochroniarzy walczyły ramie w ramię ze swymi towarzyszami z Legii Cudzoziemskiej.




Kolejnym konfliktem w którym brały udział oddziały francuskich spadochroniarzy był Kryzys Sueski który wybuchł w 1956 roku. Tam, wraz z siłami brytyjskimi oraz izraelskimi, 1 Regiment walczył o odzyskanie kontroli nad strategicznymi dla aliantów obszarami wokół kanału będącego najkrótszą drogą do Indii.
  



W latach 60-tych Regiment wraz z Legią cudzoziemską starał się zapanować nad sytuacją w Algierii która była wtedy kolonia Francuską. Po tych jakże tragicznych przewrotach i utracie kontroli nad Afryką Północną, Rząd Republiki w latach 60 postanowił zreorganizować Pułki Spadochronowe oraz 2 Pułk Legii Cudzoziemskiej tworząc z nich elitarne odziały wojsk Francuskich przygotowane do operowania w każdych warunkach również poza granicami kraju. Z tych jednostek powstała Brygada Sił Specjalnych Francji wyszkolona i wyposażona w taki sposób aby sprostać współczesnym wymaganiom pola walki. Od 1970 do roku 1997 Regiment wykonał ponad 14 misji w rożnych częściach świata m.in. w Kongo, Zairze, Czadzie oraz Somalii. Obecnie wykonuje również zadania w Afganistanie.





Przedstawiłem tu tylko nikły zarys tego czym był i jest 1er Regiment de Parachutistes d' Infanterie de Marine.Proszę traktować mój wywód bardziej jako wstęp niż wyrocznię. Ponieważ niektóre fakty mogły umknąć mojej uwadze poniżej zamieszczam link do strony gdzie opisano to bardziej szczegółowo i wyczerpująco niż ja.



Brak komentarzy: